Tak, tak wiem i z góry przepraszam... Jest 1 grudnia, a moja wizyta miała miejsce 8 listopada 2017r. Tego dnia zdjęłam aparat, czyli miałam go około 1 rok i 10 miesięcy. Samo ściąganie aparatu nie bolało. Jedynie przy mocniejszych pociągnięciach zamków (u mnie nie chciał zejść zamek z górnego siekacza) jest to trochę niekomfortowe. Po zdjęciu aparatu moje zęby zostały oczyszczone z kleju i chyba jakoś nabłyszczone, ale tego nie jestem pewna. Ortodontka stwierdziła, że nie mam żadnych ubytków w zębach (ciekawe co stwierdzi moja dentystka), więc na razie jestem zadowolona. Jedyne co to przy niektórych zębach osadziło mi się trochę kamienia, ale podobno to mi do pół roku zniknie. Oprócz tego po zdjęciu aparatu miałam dziwne wrażenie napompowanych ust i nie wiem dlaczego, ale skojarzyły mi się z poduszkowcem. Takie wrażenie utrzymywało się u mnie około 3 dni. Na koniec wizyty orto pobrała mi wyciski pod retainer i dała skierowanie do fotografa. Koszt wizyty wynosił 400zł, czyli 200zł za ściągnięcie jednego łuku.
Następnego dnia, czyli 9 listopada wieczorem, pojechałam odebrać mój retainer. Dostałam instrukcje jak go czyścić i ile czasu w nim chodzić. Mianowicie powinnam go nosić po 12h dziennie, co szczerze mówiąc jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ spodziewałam się, że na początku będę musiała go nosić non stop. Za retainery zapłaciłam 360zł, czyli 180zł za jedną szczękę. Kolejną wizytę mam w lutym 2018r.
Zdjęcia zrobione w dniu ściągnięcia aparatu (kamień na zębach jest niestety bardzo widoczny).
Retainery
Zdjęcia zrobione dwa miesiące po ściągnięciu aparatu (kamień dalej jest widoczny, ale zęby dalej są bardzo równo ustawione).