niedziela, 17 lipca 2016

Zakładanie aparatu na dolną szczękę + płytka

Jak zwykle mam kilka dni opóźnienia w napisaniu posta, bo u ortodonty byłam 12.07. Zrobiłam to specjalnie, by móc opisać jak się czuję. Na wizytę czekałam godzinę, bo było opóźnienie. A sama moja wizyta trwała kolejna godzinę.

Ortodontka założyła mi aparat na dolna szczękę, ale jedynie do szóstek. Cieszę się, ponieważ może nie będzie mnie ranił w wewnętrzną część policzka. Na niektórych zębach mam zamki naklejone bliżej siebie, bo ich zadaniem jest odrotowanie zębów (tzn. zębów trochę obróconych). Natomiast sam aparat jest ciemniejszego koloru od górnego (to nie ma znaczenia, ale jest z bliska widoczne). Dolny aparat jest trochę inny i grubszy, ale mniejszy (ponieważ dolne zęby są mniejsze, to jest chyba wiadome). Różnice są, ponieważ górny aparat miał głównie prostować mi jedynki i poszerzać szczękę, a dolny ma pomóc ustawić odpowiedni zgryz - czyli ich role różnią się znacząco.

Na dodatek dostałam płytkę, o której wspominałam we wcześniejszym poście. Jest to coś co zaczepiam o górne zęby (między 1 i 2 oraz 2 i 4). Od razu po jej założeniu zaczęłam seplenić, ponieważ ogranicza ona ruchy języka. Mam ją nosić od 6 do 9 miesięcy i robić w niej wszystko oprócz mycia zębów.

Za wizytę (aparat na dolną szczękę + płytkę) zapłaciłam 2450zł. Uważam, że 450zł to dużo, jak za coś tak małego jak płytka, no ale co zrobić?

Kolejny już raz od razu po założeniu aparatu nie czułam bólu. Dla porównania zjadłam orzechy (nie powinnam, ale na szczęście zamek mi nie odpadł), a moja koleżanka nie potrafi ugryźć ziemniaka. Co do płytki to mówię coraz lepiej, ale dalej problem sprawia mi wymówienie  m.in. "s", "c" oraz odgryzanie np. chleba (nie potrafię tak zacisnąć zębów, ale ponoć to minie za kilka dni).




 To jest właśnie ta płytka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz