Zabieg usuwania ósemki przeszłam 12.01.2017r. Strasznie się bałam, bo po przeczytaniu przeżyć różnych osób na forach internetowych byłam przekonana, że będzie chociaż trochę bolało, że zabieg trwa co najmniej 45 minut, że to, że tamto. Okazało się, że w moim przypadku wcale tak nie było, może to zasługa tego, że mam wysoki próg bólu, a może lekarz był po prostu bardzo dobry...
Mój zabieg trwał zaledwie 15 minut. Dostałam 2 dawki znieczulenia (po jednym jeszcze miałam małe czucie) w 3 miejscach dziąsła. Nie czułam lewego policzka i lewej strony języka. Chirurg naciął dziąsło, następnie powiercił w kości i starał się usunąć ząb, lecz siedział za głęboko. Powiercił więc drugi raz i wyjął ósemkę. Następnie założył mi szwy. Niby tak dużo, a w jak krótkim czasie. Na dodatek dostałam receptę na antybiotyk Clindamycin i środek przeciwbólowy Ketonal.
Po powrocie do domu nie mogłam jeść i pić przez 2 godziny. Zanim znieczulenie zeszło zażyłam Ketonal i z zimnym okładem odpoczywałam. Znieczulenie zeszło po kilku godzinach, ale dalej nie czułam bólu, ponieważ działał Ketonal. Rano obudziłam się z opuchlizną. Zażyłam antybiotyk oraz Multilac (flora bakteryjna czy coś) i dalej okładałam policzek zimnymi okładami. Tego dnia wzięłam również 2 razy (rano i po południu) leki przeciwbólowe. Nie dlatego, że czułam ból, bardziej ze strachu przed nim. Wieczorem zażyłam antybiotyk i położyłam się spać. Warto również zaznaczyć, że jadłam normalnie (tylko, że gruzłam drugą stroną). Omijałam tylko gorące posiłki i napoje.
Drugiego dnia po zabiegu opuchlizna była największa. Antybiotyk wzięłam oczywiście rano i wieczorem (i tak przez 6 dni). Zażyłam ostatnią dawkę przeciwbólowego i stwierdziłam, że i tak mnie nic nie boli, a po co obciążać żołądek...
W kolejnych dniach opuchlizna zaczęła powoli się zmniejszać, ale pojawił się żółty siniak, który już także znika. Dzisiaj, czyli 18.01 byłam na usuwaniu szwów. Trwało to dosłownie 2 minuty i nie bolało. Całkowite wygojenie się rany zajmie 2 miesiące. Cieszę się, że tak dobrze przeszłam ten zabieg i współczuję tym, którzy przeszli go boleśnie.